poniedziałek, 24 lutego 2014

"(...) punkt dla mnie, psycholu."

Omae wa yowai.
Naze yowai ka?



[Sakura]

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Na jego widok zabrakło mi powietrza w płucach, nogi miałam jak z waty a stres podniósł się ku górze.

Przez chwilę zastanawiałam się, jakim cudem Sasuke potrafi to wytrzymać.

Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na mężczyznę, który stał za szybą.

-Jestem prawie pewna, że nie udzieli nam pan informacji z czystej dobroci serca. Jakieś zachcianki?- Zapytałam w kulturalny sposób.

Ten tylko spojrzał na mnie ciekawie. Obrócił się raz w jedną, raz w drugą. Zatrzymując na mnie swój wzrok czułam, jakby prześwietlił mnie całą od środka.
Razem z Sasuke zadawaliśmy mu wiele pytań, starając się odpowiadać wymijająco na pytania dotyczące naszej osoby.

W pewnym momencie Shay się zaciął. Nic nie odpowiadał, nie dogryzał i przestał snuć podejrzenia. Atmosfera zagęściła się jeszcze bardziej, cisza narastała.

-Panienko Sakuro, powiedz proszę, co chcesz osiągnąć wypytując mnie? Próbując wejść w mój umysł i znaleźć tam rozwiązanie, na nurtujące cię pytania?- Spojrzał na mnie od góry, do dołu i znowu prosto w oczy.- Wiesz jak wyglądasz z tą markową torebką i tanich pantofelkach? Jak prostaczka. Na pierwszy rzut oka, bogata i szykowna. A prawda jest taka, że tylko jedno pokolenie dzieli cię od biedaczki. Kim był twój ojciec? Przenosił węgiel, czy może cuchnął alkoholem? Mężczyźni bardzo szybko cię dorwali. Kładli na ciebie te obślizgłe paluchy a ty marzyłaś o ucieczce. Tylko, czemu akurat uciekłaś do FBI? Życie nie jest łatwe, poznałaś to już, czyż nie?

Wszedł w moją psychikę. Poczułam się jakby odkrył wszystko, z czym miałam styczność. Co prawda to prawda, życie nie jest łatwe. Zaczęłam sobie wszystko przypominać. Głowa bolała mnie od nadmiaru myśli.
Strach.
Chciał go u mnie wzmocnić, żebym nie potrafiła mu się sprzeciw stawić. Znam takich jak on. Myśli, że jest lepszy od innych, bo potrafi ich rozszyfrować po paru słowach. Nie ze mną te numery.

-Umie pan bardzo szybko przemaglować ludzi, szkoda, że siebie pan nie potrafi. Chociaż, może i by się panu udało. Ale pan się boi. Boi się pan sięgnąć w swoje wnętrze i zobaczyć tam potwora. Jest pan tchórzem, bojącym się poznać sam siebie. Słaby z pana psycholog, zdecydowanie lepiej wychodzi panu rola psychopaty. Radziłabym się tego trzymać.

Ten tylko zaśmiał się na moje słowa i obrócił głowę w stronę Uchihy, który obdarzył go nienawistnym spojrzeniem.

Poczułam jak robi mi się nie dobrze.

Zbierało mi się na wymioty a świat zaczął wirować.
Sasuke widząc mój stan chciał złapać mnie za rękę. Ja za to nie patrząc na innych minęłam cele i skierowałam się na zewnątrz budynku.

Wdychałam świeże powietrze a łzy napłynęły mi do oczu. Pozwoliłam sobie, chociaż na chwilę powspominać stare czasy. Zobaczyć siebie małą, mojego brata i ojca, który wracając z pracy, brał mnie na ręce.

-Ilu złapałeś dziś złoczyńców tato?- Pytałam, podbiegając do niego i rzucając się mu na szyje.
Uwielbiałam, kiedy opowiadał historie z pracy, sprytnie unikając szczegółów. Zawsze chciałam być taka jak on. Chciałam mu dorównać, chciałam, żeby był ze mnie dumny...

Stałam koło samochodu i płakałam.

Dławiłam się własnymi łzami, jednocześnie drwiąc z siebie, że jestem słaba.
Ktoś złapał mnie od tyłu.

Odruchowo chciałam się bronić, wtedy usłyszałam jego głos. Uspokajający i kojący dla ucha. Przytulił mnie, przyciskając moją głowę do jego torsu. Głaskał mnie po głowie.

-To nie jest warte twoich łez.- Powiedział cicho. Wszystko ze mnie uszło, te nerwy, ta gorycz. Wyjęłam chusteczkę z torebki i wytarłam mokre oczy.

-Dziękuje już mi lepiej.

Sasuke przytaknął i wypuścił mnie z uścisku.

-Na dzisiaj koniec.

[Katniss]


Siedziałam na schodach pod szkołą, czekając na Hinate. Trzymałam na kolanach torbę i bawiłam się metalowym zamkiem.

Myślami byłam gdzie indziej.

Próbowałam zrozumieć, dlaczego obcy ludzie bardziej przejmują się moim losem od moich bliskich?
Westchnęłam głośno i spojrzałam na niebo nade mną.

 "Gdzie jesteś?"- Zapytałam samą siebie.

Zobaczyłam czarne BMV, które podjeżdża pod budynek szkoły. Wyszedł z niego blondyn, który jak zwykle miał uśmiech od ucha do ucha.

-Siemka młoda, rusz tyłek lecimy coś zjeść.- Zdziwiona spojrzałam na wujka.

-Ale przecież miałeś dyżur na wieczór a Sakura miała zostać w pracy. Miałam jechać do cioci Hinaty na noc.

-Mała zmiana planów. No chodź chodź, umieram z głodu.- Wstałam a on objął mnie ramieniem zabierając torbę.
Cała rozpromieniona weszłam do samochodu. Dobrze, że go mam, gdyby nie on pewnie zostałabym sama. Eh, samotność to taka straszna trwoga.

[Sasuke]


Wszedłem z powrotem do więzienia. Poprosiłem Sakure żeby została w gabinecie terapeuty Madary. Pełen determinacji i goryczy przeszedłem kolejny raz obok celi i spojrzałem na mężczyznę stojącego za szkłem.

-Jeśli myślał pan, że dam się tak łatwo, to był pan w błędzie. Świetnie sobie to zaplanowałeś, rozpracujesz Sakure, obrazisz ją, ona się przejmie tym wszystkim i wyjdzie, a ja, wychodząc za nią, nie spróbuję do pana wrócić i wyciągnąć potrzebnych mi informacji.- Wyjąłem akta sprawy i podałem mu przez skrzynkę. On cały w skowronkach, wyjął papiery i przyjrzał się im uważnie.

-Ach Sasuke, cały czas mnie zadziwiasz. Dlaczego taki talent marnuje się w FBI?- Prychnąłem na jego słowa a on tylko pokręcił głową z zażenowania.- Spójrzmy na tego mojego "naśladowcę". Słyszałem, że media nazwały go "zębową wróżką", dlaczego?

-Każda jego ofiara zostaje pozbawiona dwóch przednich zębów. Na pewno zostawia sobie je na pamiątkę, popapraniec. Ale ty coś o tym wiesz.- Uśmiechnął się i przewrócił na kolejną stronę.-Intryguje mnie tylko, dlaczego w każdym z domów, są wybite lustra.

Shay spojrzał na mnie i odłożył akta. Położył się na łóżku a między nami zapanowała cisza.

-Pewien znany pisarz, Stephen King, powiedział kiedyś: „Niska samoocena to niszcząca siła, która pożera Cię od środka." Kojarzysz?- Do licha ciężkiego, co to ma do rzeczy?! Nagle mnie olśniło, zabójca nienawidzi siebie, swojego wyglądu, dlatego niszczy lustra. Ale dalej nie mam punktu zaczepienia. W skrócie mówiąc, jestem w dupie.- Zaduma widzę, może trochę ułatwię zagadkę. Nie patrz tylko na rzeczy najmniej oczywiste. Spójrz na rzeczy przyziemne, łatwe do odgadnięcia. Pierwsza zasada, starajmy się nie patrzeć na szczegóły, bo często cel, jest bardziej oczywisty, niż nam się wydaje. 7 Lat temu byłeś bardzie błyskotliwy.

Wyszedłem.

Próbowałem odgonić od siebie wspomnienia z tamtych czasów. Postanowiłem zagłębić się w tych słowach. Może jest w tym jakiś podtekst? Madara nigdy nie dawał łatwych zagadek, więc dlaczego teraz miałbym dostać wszystko na tacy?
Po drodze do wyjścia podeszła do mnie, Sakura, która przysłuchiwała się całej rozmowie na kamerach. Wyszliśmy oboje na zewnątrz. Wyjąłem paczkę papierosów z kieszeni. Odpaliłem jednego i mocno się zaciągnąłem. Sakura wyciągnęła w moją stronę rękę, spojrzałem na nią pytająco.

-Przecież ty nie palisz.- Wyjęła mi paczkę z kieszeni i również odpaliła papierosa.

-No to zacznę.- Odpowiedziała i oparła się o maskę samochodu.

[Sakura]


Stałam w tym paskudnym pomieszczeniu i patrzyłam na monitory. Przyglądałam się całej rozmowie i przełknęłam siarczyście.

Więc ja byłam tylko przynętą, pewnie chciał sprawdzić Sasuke.

Cholera, jestem taka słaba.

Dr. Bagner stał obok mnie. Czułam na sobie jego wzrok. Irytujący jest ten koleś, muszę przyznać.

Odwróciłam głowę w jego kierunku.

-Czemu się pan tak patrzy?- Spytałam najbardziej uprzejmym tonem, na jaki było mnie stać w danej sytuacji.

-Sądzę, że na tak piękną kobietę, każdy by spoglądał.- Obojętna na jego słowa dalej uważnie słuchałam rozmowy dwóch mężczyzn.- A może zechciałaby pani się ze mną, że tak ujmę, "zabawić"?- Powiedział i zbliżył się na, jak dla mnie, za bliską odległość.
Jednym sprawnym ruchem wykręciłam mu ręką, kopnęłam w kolana, przez co upadł a ja go przytrzymywałam.
-Zabawiać, to się pan może z ręką, a ode mnie wara.- Warknęłam i go puściłam.

Spojrzałam na ekran, Sasuke już wyszedł. Wyszłam szybko za nim i razem opuściliśmy więzienie.

Zmęczeni i w dość ponurych nastrojach weszliśmy do agencji. Oczywiście bez najmniejszego odpoczynku, od razu byliśmy wezwani do szefa. Burknęłam i spojrzałam na zegarek, jest 16.

Katniss pewnie siedzi już u Hinaty. Dobrze, że zgodziła się ją przyjąć. Nie wiem ile mi zejdzie dzisiaj w pracy a Deidara ma dzisiaj nocny dyżur w szpitalu. Westchnęłam głośno. Przecież samej w domu jej bym nie zostawiła, a z pracy się nie wyrwę.

Itachi stał do nas tyłem i patrzył przez okno.

-Dr. Bagner powiadomił mnie o sytuacji, która miała miejsce w więzieniu.- Zastanowiłam się jak to ujął. Czyżby bał się, że na niego doniosę i spróbował to sam wyjaśnić?

-To nie ma znaczenie, zajęłam się...

-Dla mnie ma to znaczenie, Sakura. Rozumiem, że on jest psychopatą, ale nie może sobie za dużo pozwalać.- Hę? O czym on mówi?-Od dzisiaj masz zakaz chodzenia do tego więzienia, Sasuke sam będzie spotykał się Shayem a ty będziesz zostawać w agencji i pomagać naszym ludziom. Nie będę narażał cię na niepotrzebny stres.

Nieźle rozkojarzona usiadłam przy biurku. Oparłam głowę o rękę i próbowałam wszystko poskładać w całość.

-Czekaj, to co on ci powiedział?-Zapytałam, chcąc zrozumieć cokolwiek.

-Opowiedział o twojej rozmowie z Madarą. Oboje uznaliśmy, że dla sprawy i dla ciebie, będzie lepiej jak nie będziesz się już z nim kontaktowała.- A więc to tak!

Świetnie sobie to wymyślił ten psychiatra za dychę i peta.

-Kurwa.- Powiedziałam i wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami.

Czyli to taka zemsta. Powiedział o sytuacji, jaka miała miejsca z Shayem, żeby się mnie pozbyć. "Nie chciałaś się ruchać, to teraz masz" Cholerny zboczeniec. Jakbym mogła to wydrapałabym mu oczy. Albo strzeliła kulkę w łeb.

Weszłam na strzelnice i wzięłam pistolet siódemkę.

Założyłam słuchawki i wbiłam tarczę. Wycelowałam i strzeliłam prosto w głowę.

-Masz pieprzony doktorku.- Powiedziałam i strzeliłam jeszcze raz, tym razem w serce.

Poczułam jak ktoś zdejmuje mi słuchawki. Odwróciłam się w stronę Sasuke a ten uśmiechnął się do mnie.

-Ładnie to tak, trzaskać drzwiami?- Prychnęłam i odłożyłam broń. Usiedliśmy na ławce i nie odzywaliśmy się do siebie.- Mój brat nie jest zbyt bystry. Za bardzo ufa ludziom. Nie chce mi się wierzyć, że doktorek sam z siebie opowiedział o wszystkim.

Więc, co się stało?- Zapytał, a jego wzrok przeszywał mnie na wylot.

Westchnęłam i spojrzałam przed siebie.
-No, więc...

[Sasuke]


Jak mi to opowiedziała to myślałem, że mnie kurwica weźmie. I ona niby chce to zostawić?! Jak tylko go spotkam, to go rozpierdole. Wolnym krokiem robiłem kółko na około ławki.

Sakura jakby nigdy nic siedziała i oglądała swoje paznokcie nucąc coś pod nosem.

-Masz zamiar coś z tym zrobić?- Zapytałem z nadzieją w głosie. Niech nie będzie taka głupia i nie odpuści.

-A no mam, ale dowiesz się w swoim czasie...- Ucięła, kiedy na strzelnice wszedł Naruto z poważną miną.

-Chodźcie szybko na górę.- Powiedział grobowym tonem.

Pojawił się Kiba i zaprowadził nas do kostnicy.

Na stole leżało ciało, zapakowane w szary worek.
Inuzuka wyciągnął małe pudełko i podał Sakurze. Ta posmarowała dziwną mazią dół nosa i podała opakowanie mi. Również posmarowałem sobie owe miejsce i już po chwili do moich nozdrzy doleciał miętowy aromat, który zakrywał inne zapachy.

Brunet odpiął suwak.

Nawet mi zebrało sie na wymioty. Każde z nas zrobiło zniesmaczoną minę i na chwilę odwróciło wzrok by znowu przyjrzeć się ofierze.

Sakura podeszła bliżej i włączyła dyktafon.
-Kobieta, dość młoda, na oko jakieś 18-20 lat. Szczupła brunetka. Znaki szczególne?-Spytała, Kiba tylko spojrzał na nią i burknął-"To ciało jest tak zmasakrowane, że gdyby nie czaszka, nie wiedziałbym czy to kobieta czy mężczyzna."

Przewróciła oczami.

To prawda, ciało jest w strasznym stanie. Pocięta twarz, wydrapane oczy, brak skóry w niektórych miejscach...Zajrzałem do jamy ustnej. Nie miała dwóch przednich zębów. Czyli kolejna ofiara naszego zabójcy.

-Gdzie reszta rodziny?- Zapytałem i wziąłem latarkę chcąc zajrzeć dokładniej do przełyku.

-Właśnie w tym problem, w domu była tylko ona, leżała na dnie basenu. Zabity był jeszcze pies i rozćwiartowany.

-Coś jest w gardle.- Stwierdziłem i wziąłem szczypce.

To była larwa motyla. Sakura podała mi kubek z wodą, gdzie włożyłem larwę.
Kiba wziął szklankę i zaczął jej się przyglądać.

-To azjatycki motyl, takiego można spotkać tylko na terenie Azji. Czasami kolekcjonerzy sprzedają je na czarnym rynku, ale za grubą kasę.- Stwierdził.

Larwa motyla, co to może oznaczać?

Było grubo po 23. Dzisiaj mieliśmy wreszcie się wyspać i wrócić na noc do domu. Odwiozłem Sakure pod dom i powiedziałem, że jak coś wymyślę to zadzwonię. Ona przytaknęła i poszła.

Parę minut później siedziałem już na kanapie i z razem z Naruto popijaliśmy piwo.

[Sakura]


Weszłam do domu i rzuciłam torbę w kąt.

Zdjęłam buty i kurtkę. Usiadłam na fotelu i wyjęłam swój notatnik. Myśl Saki myśl. Co może oznaczyć larwa motyla? Daje sobie łeb uciąć, że jest ku temu jakiś podtekst. Przecież zabójca od tak, by nie wkładał sobie motyli komuś do gardła.

Zapaliło się duże światło a za mną, w szlafroku stanął Dei. Z dość poważną miną podszedł do mnie.
Chciałam się przywitać, ale on zaczął mówić pierwszy.

-Oszczędź sobie zbędne ceregiele. Chciałem ci tylko powiedzieć, że pierwszy i ostatni raz olewam dyżur. To ty jesteś jej matką i to ty, masz obowiązek się nią zajmować. Zaniedbuję pracę, Sasoriego i to przez to, że nie umiesz podzielić czasu na "rodzina" i "praca". Słuchaj, ja wiem, że miałaś i dalej masz ciężko Mi życie też rzuca kłody pod nogi. Ale ja nie będę ciągle dbał o Katniss żebyś mogła sobie rozwijać kariera, rozumiesz? Ona potrzebuje matki.- Wypowiedział monolog, którym mnie zagiął.

Nie mogłam wykrztusić z siebie słowa, chociaż w głowie miałam multum myśli.

On nadzwyczajnie w świecie odszedł i wszedł do swojego pokoju.
Zaczęłam sobie masować skronie. Czemu ja wszystko robie źle?

[Sasuke]


Myślałem nad tym wszystkim.
Najpierw zagadka od Madary, potem ten motyl. Eh, natłok myśli, a wszystkie i tak nie mają sensu. Upiłem kolejny łyk piwa i wziąłem do ręki zdjęcie ofiary. Znaleźli ją w basenia...

"Pierwsza zasada, patrz na rzeczy oczywiste" 

Szybko wziąłem akta poprzednich rodzin. Właśnie! Każda z nich miała basen w domu!
Od początku wiedziałem, że morderca musiał już od początku ich znać i obserwować.
Pierwszy trop.
Punkt dla mnie, psycholu.

***
Siemson ludziska :) Jak widzicie rozdział napisany i nawet nawet mi się podoba. Czy ktoś oprócz mnie ma ferie? Mi zostaje jeszcze tylko tydzień wolnego niestety, smuteczeg. Potem trzy prace klasowe na dzień dobry, I like it! Jest dosyć późno dlatego nie rozpisuję się za bardzo tylko idę spać. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba. Do zobaczenia, buziaczki :*



czwartek, 6 lutego 2014

Cela cz.1

[Sakura]

Siedząc w biurze i pijąc kolejną kawę przeglądałam co raz to starsze sprawy o morderstwa. Tak bardzo chciałam znaleźć chociaż jeden element, który byłby łącznikiem do innych zabójstw.
-To na nic. Żaden psychol nie był podobny do tego pomyleńca.- powiedział Naruto i oparł się na łokciach.-  Może źle się do tego zabieramy?- zadaję sobie to pytanie codziennie.
-Jest jedno wyjście.-powiedział nasz szef wychodzący ze swojego gabinetu.-Ale wątpię, żeby wam się spodobał.

[Katniss]

Biegałam po lesie. Moje bose stopy omijały kamienie, gałązki. Włosy latały na wszystkie strony przez wiatr. Wiatr, który lekko chłodził mi twarz i był bardzo przyjemny. Słyszałam śpiew ptaków, sama też śpiewałam. Próbowałam śpiewać tak pięknie jak one. Usłyszałam moje imię. Gdzieś w oddali, daleko. Chciałam poznać nadawcę tego głosu.
Wtedy właśnie zadzwonił mój budzik a kraina snów prysła jak kamfora. Nieźle zdenerwowana, wzięłam poduszkę i trzepnęłam w ten upierdliwy przedmiot. Spadł na ziemie i już po chwili w moim pokoju pojawił się wujek.
-E ty grubasie, wstawaj! Nie każ mi używać tajnej broni.- o ja już znam tą jego tajną broń, pewnie zacznie mnie łaskotać. Albo obleje zimną wodą…chyba jednak wstanę.
Leniwie się ociągając, wstałam. Moje stopy dotknęły zimnej posadzki, a ciało przeszły dreszcze. Tak, jestem śpiochem.
Zaczęłam się ogarniać. Weszłam do swojej jakże cudownej łazienki i odkręciłam kurek z zimną wodą. To jest to czego mi teraz trzeba. Obmyłam sobie całą twarz i umyłam zęby. Porządnie rozczesałam włosy i związałam je w luźnego koka. Nie maluję się. Uważam, że dziewczyny w moim wieku z tapetą na twarzy wyglądają po prostu tragicznie. No ale cóż, czego można się spodziewać po plastikowych lalkach.
Ubrałam czarną bluzę z logo mojego ulubionego zespołu: „Skillet” i czarne rurki. Po chwili cała wyszykowana siedziałam obok Deia i jadłam płatki na mleku.
-Słuchaj młoda, ja będę dzisiaj później więc weź klucze. Wychodzę, ucz się pilnie i nie pobij nikogo przychlaście.- pomachał mi a ja pokazałam mu język. W pół kroku zatrzymał się i nie odwracając się dodał- Katniss, nie uciekaj dzisiaj z lekcji.
Wyszedł a ja zostałam sama ze swoimi myślami. Łatwo mu powiedzieć „Katniss nie uciekaj” On nic nie rozumie. Nic nie wie.

[Sasuke] 

Ten pomysł był pomylony. Ale oczywiście tylko ja się nie zgodziłem. Wszyscy znali moje akta więc wiedzieli, dlaczego to wszystko mi się nie podoba. Nawet zasugerowali, żebym odsunął się od tej sprawy chociaż na jakiś czas. Oczywiście ich wyśmiałem. Nie będą mi mówić, co mam robić. I jeszcze te słowa: "To dla twojego dobra." "Tak będzie lepiej." Pff, mogą mnie w dupe pocałować.
-W takim razie, skoro Agent Sasuke się zgodził, on pojedzie do zakładu razem z Sakura. Zabierzcie papiery i jedzcie.- powiedział Itachi i wszedł do swojego gabinetu.
Za bardzo się nawet nie przejął tym, że to ja tam jade. Ach, taki kochany braciszek.
Wziąłem papiery i spojrzałem na Sakure. Dopiła szybko kawe i w pośpiechu zabrała torebkę.
Po co ona się tak śpieszy? Przecież mamy czas. No ale tak, dla niej to coś niesamowitego. Nie każdy ma zaszczyt spotkać się z psychopatą- Madarą Shay.
[Katniss]
Weszłam na teren szkoły i od razu odechciało mi się żyć. Ajaj, ile tu plastików. Mój ty jezu, zabierz mnie stąd.
Idąc po korytarzu słuchałam muzyki. Jak zwykle każdy patrzył się na mnie i szeptał coś do siebie. Te półgłówki nawet nie kryją się z tym, że mnie obgadują. No ale co poradzić, nie należysz do elity, nie wyglądasz jak dziwka i nie masz sieczki w głowie- jesteś nikim.
Podbiegła do mnie moja Emi i rzuciła mi się na szyje. Jak zwykle ubrana cała na kolorowo i strasznie irytująca. Jedno, wielkie dziecko słońca.
Zadzwonił dzwonek. Usiadłam w ławce i czekałam na polecenia nauczyciela. Wtedy właśnie wszedł do klasy jakiś chłopak.
Serce zabiło mi mocniej.
Patrzyłam na niego i poczułam, jakbym dostałam liścia. Fuck. Jeszcze jego mi tu brakowało.
-Witam panie profesorze. Pani Hyuuga prosi na chwilę Katniss Haruno do siebie.
Wszystkie dziewczyny w klasie zaczeły piszczeć i wtedy mnie olśniło.  Często tutaj przychodził a dziewczyny na jego widok miały kisiel w gaciach. Tak mi się wydawało w lesie, że gdzieś już go widziałam.
-Oczywiście, nie ma problemu. Katinss.- kiwnął na mnie ręką. Wstałam i razem z chłopakiem wyszłam z klasy. Patrzyłam przed siebie ale miałam wrażenie, że on ciągle mi się przygląda.
-Na co się gapisz?-syknęłam
-Na bardzo ładną dziewczynę,która nie potrzebnie robi sobie opinie bijatyki w szkole.- uśmiechnął się przyjaźnie,a ja poczułam takie dziwne ciepło na sercu. Pff, wielki znawca się znalazł. Będzie mówił co powinnam, a co nie, żenujące.
Zresztą, jak mam się tu zachowywać? Jak te wszystkie półgłówki? W życiu. Trzy razy nie, dziękujemy.
Weszliśmy do klasy. Wszystkie pary oczu zwróciły się w moją stronę. Blondyn usiadł w ławce i puścił mi oczko na co mimowolnie prychnęłam.
Usiadłam na miejscu Hinaty przy biurku i jak gdyby nigdy nic, przyglądałam się pewnie całej klasie.
Jak ja nienawidzę tej szkoły.
[Sasuke]
Staneliśmy pod więzieniem stanowym, który jest połączony z psychiatrykiem. Przebywają tam osoby, które zagrażają społeczeństwu i jednocześnie potrzebują leczenia.
Dlaczego mnie to śmieszy,że osoba, która zabiła tyle bezbronnych ludzi, ma co jeść, gdzie się wyspać i za przeproszeniem wysrać? Przecież to jest żenujące, jak całe nasze prawo zresztą.
Wchodząc do środka widziałem podekscytowanie Sakury. Była gotowa na tą sprawe jak nikt inny. Pewnie oczekuje laurów za rozwiązanie tej łamigłówki i liczy na pomoc szalonego doktorka. Jakie to żałosne.
-Witam serdecznie, nazywam się Tom Bagner i jestem psychiatrą pana Shay'a.
-Witamy,agentka Haruno a to mój partner, agent Uchiha.
Sakura niczym prawdziwy facet podała mu rękę i mocno ścisnęła. Pewnie nie była tego nawet świadoma, ale mina mężczyzny była bezcenna.
Weszliśmy w głąb cel.
Więzienie było dość ciasne. Cele były obskurne i przeludnione. Panował tam wielki gwar, a w powietrzu unosił się smród spoconych ciał.
Mijaliśmy strażników i więźniów. Nie którzy z nich siedzieli w końcie i bujali się na boki, inni zaś, stali i rzucali w naszą strone coraz to bardziej banalne wyzwiska.
-Agent Sasuke Uchiha, dawno się nie widzieliśmy. Jak ci się układa? Co u brata?
Gdy usłyszałem ten głos, włosy stanęły mi dęba. Serce zaczeło bić szybciej. Przez głowe przelatywały wspomnienia z tamtego felernego dnia. Wszystko wróciło i próbowało odegrać w mojej głowie jakiś teatrzyk, który miał mi dać do zrozumienia, że nie tak łatwo pozbyć się przeszłości.
Odwróciłem się i z udawaną pewnością siebie przyjrzałem się stojącemu obok krat, Madarze. Tak jak myślałem, jego cela niczym nie różniła się od pozostałych. Ale w niej, był on sam. Świdrował mnie oczami i czekałam na jakiś grymas na mojej twarzy. Ja jedynie, stojąc obojętnie, przyglądałem się jego twarzy. Trochę bardziej pomarszczonej, z worami pod oczami. Oświetloną przez nikłe promienie słoneczne, które przedzierały się przez zakratowane okno.
Panujący tam, przytłaczający mrok idealnie współgrał z napiętą atmosferą, jaka panowała między nami.
-Witam, doktorze Shay. To moja partnerka, Haruno. Mamy do pana sprawe.- powiedziałem spokojnym tonem. On usiadł wygodnie na łóżku i spoglądając w stronę Sakury oblizał usta. Strasznie mnie to zdenerwowało, czego oczywiście nie dałem po sobie poznać.
-Więc słucham was moje...aniołki.
***
Na wstępie, chciałabym was przeprosić, za moją nieobecność. Blog miał zostać zawieszony, ale dzięki dopingowi Neko Fuyu, postanowiłam wznowić pisanie, za co ogromnie jej dziękuje. Rozdziału jest dopiero połowa dodana, bo bardzo mi się podoba końcówka i chciałam was potrzymać trochę w napięciu..cierpcie xD
Co do rozdziału...podoba mi się xddd Kurde pierwszy raz, podoba mi się rozdział. Mam nadzieję, że wam też przypadnie do gustu. Nie oszukując się, jak napiszę drugą część to dodam, nie wiem kiedy to będzie, bo mam ostatnio tyle nauki, że głowa mała.Czy was też to denerwuje, kiedy nauczyciel widząc, że jest już praca klasowa, wpisuję to jako sprawdzian? Porażka -.- Na szczęście już zaraz ferie i będzie laba. No to kochani, lofki, kiski i wgl. Udanych walentynek, które spędzę z kotem! Bywajcie <3

piątek, 6 grudnia 2013

Mikołajki!

Witam moi mili!


Chciałabym wam złożyć najszczersze życzenia z okazji mikołajków.
Życzę wam dużo zdrowia, dużo szczęścia, żebyście mieli dobre oceny. Żebyście dostali masę słodyczy :3 

Uwielbiam was kochani i dziękuje za to, że jesteście ze mną <3



Macie tutaj ode mnie Mikołajkowy obrazek Katniss ;)




Ps. Nowa notka się pisze, obiecuję, że dodam jak najszybciej. 

Pozdrawiam serdecznie, Anae Mitsuki.

niedziela, 3 listopada 2013

"Zastanów się Saki, bo z czasem może być za późno."

"Nig­dy nie łudź się, że ktoś usłyszy nieme wołanie o po­moc. To żałos­na stra­ta czasu."




Piosenki się skończyły. Wszystkie z całej listy odtwarzania. Akurat, kiedy dobiegłam. Stróżka potu spłynęła mi z czoła. Przetarłam ją zewnętrzną częścią dłoni i spojrzałam przed siebie. Jak zwykle płot z siatki? Rzuciłam wzrokiem na dziurę, która zawsze była moim wejściem do lasu. Nie no, akurat teraz?!- Warknęłam w myślach. Jak jestem zła to zawsze muszą to cholerstwo naprawić prawda? Tylko, że tym razem zapomniałam ze sobą sekatora. Często nosze go ze sobą właśnie na takie okazje. Westchnęłam i zabrałam się do przeskakiwania płotu.

Las jest cały ogrodzony a ludzie nie mają do niego wstępu. Około 10 lat temu wybuchł tam pożar, spowodowany podpaleniem, który pochłonął większą część lasu. Zginęło w nim bardzo dużo zwierząt. Dlatego straż miejska dla dobra środowiska odcięła las ze światem zewnętrznym. Dla mnie to trochętrudne do zrozumienie. Ten las jest tak cudowny, że aż zbrodnią jest, nie pokazywanie go innym. Pamiętam jak kiedyś Dei miał bardzo zły humor, pokłócił się z Sasorim. Wtedy zaprowadził mnie tutaj pierwszy raz. Usiedliśmy na wielkim, opadniętym, drzewie. Nazwaliśmy go pieńkiem. Podpisaliśmy się i leżeliśmy tam cały dzień. Mówił wtedy, że jak ma jakiś problem to zawsze tutaj przychodzi i zapomina o całym świecie. Wzięłam to sobie do serca. Od tamtej pory, kiedy również mi się coś nie układa przychodzę tutaj i odpoczywam od ludzi. Kiedy ostatnio byłam na wagarach też tu przyszłam. Siedziałam i myślałam jak to nienawidzę chodzić do tej głupiej szkoły. Przeszłam przez płot i podążyłam w stronę mojego miejsca. Po drodze podśpiewywałam sobie moją ulubioną piosenkę o złu i miłości. O miejscu gdzieś daleko od rzeczywistości za to blisko niebezpieczeństwa, które czyha za rogiem i dwóch ludziach kochających się nad życie.



Czemu ja? Czemu ty? Czemu świat jest taki zły? Czemu wszyscy, są bezwzględni?

Ja to wiem, ty to wiesz. Czy odmienisz, życia bieg? Czy zrozumiesz, co jest złe?*



Nucąc sobie ją pod nosem droga zleciała mi bardzo szybko. Już po chwili doszłam na pieniek. Chwyciłam za gałąź, i podciągnęłam się na górę. Wyjęłam z kieszeni telefon i już miałam włączyć muzykę, gdy dobiegł mnie dziwny hałas. Przekręciłam głowę i spojrzałam w drugą stronę. Nic nie zauważywszy, chciałam zerknąć trochę niżej. Spadłam z głośnym hukiem na ziemie. Pieniek nie jest dużej grubości. To zwykłe drzewo, które kiedyś spadło i nikomu nie chciało się go wywieść z lasu. Ale cóż, z moim szczęściem to ja nawet na prostej drodze się wywalę. Otworzyłam oczy i natknęłam się na brązowe tęczówki, które wgapiały się we mnie. Przestraszona, zerwałam się szybko i nie patrząc na ból pleców wstałam na równe nogi. Ową postacią naprzeciwko mnie był blond włosy chłopak, który widząc moją reakcje zaśmiał się cicho.

-Co taka mała dziewczynka jak ty, robi w lesie, hem.?- Zapytał mnie. Otrzepałam się i patrząc mu prosto w oczy odpowiedziałam.

-To wolny kraj, można robić, co dusza zapragnie.- Taka mała a już pyskuje, nie ładnie, nie ładnie.- Odgryzł się.

-Na małego to ty wyglądasz, więc się nie wywyższaj.

Uśmiechnął się i włożył ręce do kieszeni.

-Coś czuje, że miło nam się będzie gawędziło. – Spojrzałam na niego zainteresowana.



*†*


Weszliśmy do gabinet. Głośniej przełknąłem ślinę. Pierwsze, co mnie trafiło to sterta papierów walających się po biurku. Dopiero potem spojrzałem na mojego brata, pełen obaw a zarazem nadziei.

-Witajcie, i jak?- Zapytał jak gdyby nigdy nic.

-Tak jak przy poprzednich, nic. Jedyne, czego jesteśmy pewnito to, że to kolejny raz ten psychopata.

-Dobrze, możecie już iść.- Słucham? Ja też?

-Itachi, chciałbym z tobą porozmawiać.- Te słowa ledwo przeszły mi przez gardło.

-Sądzę, że nie mamy, o czym rozmawiać.- Powiedział nawet na mnie nie patrząc. Sakura uważnie przyglądała się mojemu bratu i marszczyła brwi.

-Ja uciekam, nie będę wam przeszkadzać. Na razie.- Wyszła zamykając za sobą drzwi. Czyli pora zaczynać, trudną rozmowę.

-Nie wiem jak zacząć…

-Ni jak, masz wyjść z mojego gabinetu.- Przerwał mi i dalej przewracał coś w papierach.

-Itachi, chciałbym ci wszystko wyjaśnić. Daj mi szanse wszystko naprawić.- Zrzucił cały stos kartek na podłogę, co dało niezły huk na całe pomieszczenie.

Podszedł do mnie, podniósł mnie za koszule i przyparł do ściany. Lekko przerażony spojrzałem mu w oczy. Złość aż z niego kipiała. Próbowałem zachować spokój i nie pokazać strachu.

-Proszę bardzo, wal śmiało. Zasłużyłem żeby wreszcie ktoś mi przywalił po ryju.- Patrząc na niego zauważyłem, że przez chwile się wahał. Puścił mnie, szybko podparłem się ściany żeby utrzymać równowagę. Nogi miałem jak z waty, naprężyłem wszystkie mięśnie i czekałem na cios.

Poprawił garnitur odwrócił się i przez ramie powiedział: - Nie będę sobie zawracał głowy takim bezwartościowym człowiekiem jak ty. Zapamiętaj, jedyne, co nas łączy to nazwisko. A teraz zejdź mi z oczu, bo rzygać mi się chce na twój widok.- Wyszedłem z gabinetu bez słowa. Po co ja tu przyjeżdżałem? Głupi, miałem nadzieję, że odnowie kontakt z bratem a on nawet nie chce mnie znać. Zjechałem windą na sam dół na parking. Otworzyłem samochód i z piskiem opon odjechałem rozmyślając, czy kiedykolwiek brat mi wybaczy.

*†*

Jadąc taksówką do domu rozmyślałam o dwóch mężczyznach, dwóch braciach, którzy najwyraźniej nie za bardzo się lubią. Ciekawa jestem, co ich poróżniło w przeszłości. Nigdy nie wypytywałam Itachiego o rodzinę. Może, dlatego, że nie lubię jak ktoś pyta o moją? Szybko odrzuciłam od siebie złe myśli i skupiłam się na sprawach bardzo ważnych. Ciekawe, co robi moja córka. Mam nadzieje, że siedzi grzecznie w domu i nic nie wymyśliła. Musze z nią dzisiaj porozmawiać, od razu jak tylko posprawdzam raporty i przejrzę jeszcze raz zdjęcia z miejsca zbrodni. No właśnie, chyba powinnam bardziej szczegółowo przyjrzeć się sprawie. Jestem pewna, że coś nam umyka. Tylko, co to jest? Zadzwoniła moja komórka. Odebrałam. Po drugiej stronie słuchawki usłyszałam Deia.

-Siemanko siostrzyczko, za ile będziesz.?- Zapytał, ktoś obok niego nieźle się wydzierał, to na pewno Sasori. Uśmiechnęłam się na samą myśl o tych dwoje. Świetnie sobie radzą, tym bardziej, że poziom tolerancji na świecie niebezpiecznie maleje.

-Właśnie wracam do domu, za jakieś pół godziny powinnam być. Kupić coś po drodze.?- Zaprzeczył mówiąc, że lodówkę mamy pełną jedzenia. Chwile jeszcze pogadaliśmy i się rozłączyłam. Spojrzałam w okno, powoli się ściemnia. Cieszę się, że dzisiaj wrócę wyjątkowo wcześnie do domu. Może wreszcie uda mi się dotrzeć do Katniss. Co się dzieje z tym dzieckiem? Nigdy się tak nie zachowywała, może to etap dorastania? Sama już nie wiem.

Nareszcie dojeżdżam. Główna siedziba FBI, w której pracuję jest w samym centrum miasta. Ja za to mieszkam na jego obrzeżach, więc z dojazdami nie jest najlepiej. Najgorsze jest to, że teraz moje auto jest w naprawie, dlatego muszę tułać się taksówkami. Zatrzymaliśmy się, dzisiejszy dojazd minął mi nawet dość prędko.

- Siedem dolarów panienko.- Powiedział miło staruszek uśmiechając się, odwzajemniłam gest i zapłaciłam. Wysiadłam i kierowałam się w stronę klatki schodowej.

*†*

Oboje usiedliśmy na pieńku. Panowała między nami cisza. Jak dla mnie była ona przyjemna, lubię siedzieć w ciszy, wtedy można odpocząć i przemyśleć różne sprawy.

-A więc, jak się nazywasz?- padło pytanie z jego ust. Hmpf. Najpierw sam powinien się przedstawić a potem pytać mnie.

-Pytając kogoś, wypadałoby samemu najpierw się przedstawić.- przyjrzał mi się uważnie, następnie wyciągnął rękę w moją stronę.

-Dobra, nie spinaj się tak. Nazywam się Nico. A ty?- Że słucham?! Kto tu się spina, jestem oazą spokoju!

-Katniss.- powiedziałam krótko i zwięźle. Poczułam wibracje w kieszeni. Mój wujek?

-Tak?- zapytałam odbierając telefon. Podskoczyłam na wieści, że moja mama wraca szybciej do domu. Zwolnili ją czy jak?! Schowałam telefon z powrotem do kieszeni i zeskoczyłam na ziemie.-Miło było poznać, musze iść.

-Poczekaj.-zatrzymał mnie jego głos w pół kroku.- przyjdź tu jutro o tej samej porze.- kątem oka zauważyłam jak się uśmiecha. Nic nie mówiąc pobiegłam w kierunku wyjścia. Mam jakieś max 15 minut. Z czego czeka mnie przeskoczenie przez ogrodzenie które zajmie mi z 5 minut, plus samo dojście do domu. Przeskoczyłam. Narzuciłam sobie szybkie tempo. Piosenka w słuchawkach dodawała mi sił i nie czułam aż takiego zmęczenia. Kocham biegać, wtedy właśnie czuje, że żyje. Przy klatce byłam przed czasem. Uhuh, fart wreszcie zaszczycił mnie swoją obecnością. Zadzwoniłam w domofon i aż cała chodziłam, bojąc się, że to mamę usłyszę. Na szczęście otworzył mi Dei. Wbiegłam po schodach jak torpeda a po wejściu do domu najchętniej rzuciłabym się na ziemie i odpoczęła.

-No no, jestem pod wrażeniem. Idź się szybko umyć i zdejmij te zabłocone buty. Mówiłem nie idź do lasu.- spojrzał na mnie karcąco.

-Mówiłeś też wróć przed dziewiątą, przecież mama wraca późno.- odbiłam piłeczkę. Sasori parsknął śmiechem. Mój wujek nie był tak rozradowany jak on, przeszłam koło niego i weszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie przepocone ciuchy i wrzuciłam wszystko do pralki. Przekręciłam kurek z wodą, już po chwili czułam na sobie zimną wodę. O tak. Tego mi było trzeba.


*†*

Weszłam na górę, zgaszając przy tym światło na klatce schodowej. Przywitałam się z bratem i Sasorim. Usłyszałam szum wody w łazience. Czyli młoda się myje. Och, jak dobrze. Ciekawe czy gdzieś wychodziła. No, ale od Deia się nie dowiem, przecież oni trzymają razem.

-I jak tam mecz?- zapytałam, wchodząc do pokoju i siadając na fotelu.

-Jak na razie dobrze, nasi wygrywają. Czemu tak wcześnie wróciłaś…

-Zwolnili cię?- zapytała moja córka wychodząc z łazienki.

-Haha, bardzo zabawne. Nie, po prostu nic nie znaleźliśmy. I tak wzięłam akta sprawy i poszukam czegoś w domu.- wzięłam garść chipsów i włożyłam do buzi.

-Spokojnie, nikt ci tego nie zje.- zaśmiał się Deidara. Ledwo przełknąwszy to co miała w buzi, pokazałam mu język i poszłam się umyć.

Usłyszałam jeszcze tylko śmiechy w pokoju. Umyta i odświeżona oglądałam z nimi mecz. Rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. Nawet młoda z nami siedziała. Czasem szybszy powrót do domu może sprawić wiele dobrego. Mecz się skończył. Sasori wstał i pożegnał się z nami. Dei odprowadził go do drzwi. Zaproponowałam, że zrobię herbatę. Katniss się uśmiechnęła i poszła ze mną do kuchni. Siedziałyśmy w ciszy. Słychać było tylko gotującą się wodę. Obie to lubimy więc ani jej ani mi to nie przeszkadzało.

-Jest późno, jutro masz szkołę. Wypij herbatę i do wyra.- powiedziałam podając jej kubek z gorącą cieczą.

-Oki. To ja pójde do swojego pokoju i poczytam jeszcze książkę. Dobranoc.

Usiadłam na kanapie a nade mną stanął Dei.

-Widzisz, jak może być przyjemnie gdy wcześniej wrócisz. Zastanów się Saki wreszcie, bo z czasem może być za późno.- poszedł do swojego pokoju a ja zostałam sama. Nad czym mam myśleć? Pracuję i kocham to co robię. Przykładam się dla społeczeństwa łapiąc złoczyńców. Nigdy z tego nie zrezygnuję. Oparłam głowę o oparcie fotela i zanurzyłam się w wirze wspomnień. Łzy stanęły mi w oczach. Zaciskałam i luzowałam pięści aby się nie rozpłakać. „Wystarczy zapomnieć.” Dudniło mi w głowie.

-To nie jest takie proste.- powiedziałam cicho i zaczęłam sprawdzać akta.


*†*

Siedziałem na podłodze, obok mnie walało się paręnaście zdjęć z miejsca zbrodni. Nic nie współgrało ze sobą. Nie mamy żadnego punktu zaczepienia po za stłuczonymi lustrami w każdym pomieszczeniu. Spojrzałem na zdjęcie z sypialni dzieci. Na półce były lalki, za nimi lustro, również stłuczone. Dziwne, oczy tych lelek są całe białe. Z tego, co pamiętam były one przezroczyste. Nagle mnie olśniło. Sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem do Sakury. Usłyszałem jej głos w słuchawce. Czyli jeszcze nie spała. Na pewno szukała czegoś tak samo jak ja.

-Mam coś. Jade z powrotem do tego domu…

-Spotkamy się na miejscu, czekaj tam na mnie.- rozłączyła się.




*†*

Tum tum tum, nareszcie.! Wena mi powróciła i napisałam rozdział. Chciałabym go zadedykować wam wszystkim. Kocham was.!

Jeśli chodzi o kolejny rozdział, pojawi się on już nie długo bo mam już pomysł co się w nim wydarzy. Nie jestem pewna, czy dobrze przedstawiłam wam relacje między Sasuke i Itachim i czy o takie, spotkanie wam chodziło. Koniec końców wyszło to co wyszło i mam ogromną nadzieje, że wam się spodoba.

*Piosenkę wymyśliłam z dwa lata temu, nie wiem czemu ale jakoś tak mi tu pasowała XDD



Pozdrawiam was serdecznie.


<3

sobota, 19 października 2013

Witam was serdecznie.!

Ale mnie dawno tu nie było, aż wstyd. ;_;
Jeśli jeszcze o mnie pamiętacie to pragnę was powiadomić, że notka pojawi się już nie długo, jak mi tylko jako tako wena powróci > _ <
Szkoła się zaczęła, tęsknie za wakacjami. Powoli odechciewa mi się wszystkiego, jeszcze ta pogoda mnie dobija zupełnie. Ostatnio byłam chora i przez dwa tygodnie w domu leżałam. Mówię wam, jakie mam teraz zaległości. Coś strasznego. A u was jak tam w szkole.? Jak oceny.? ;)

Pozdrawiam was i wysyłam buziaczki, Anae. <3

środa, 12 czerwca 2013

"To nie oznacza, że będę dla Ciebie miła"

Weszłam do domu zamordowanych. Od razu doleciał do mnie nie przyjemny zapach, jaki wydzielają rozkładające się zwłoki. Był to domek jednorodzinny, ładnie urządzony. Gdy się wchodziło, na pewno odczuwało się ciepłą atmosferę, którą wydzielał. Teraz można odczuć tylko i wyłącznie, ten okropny zapach.  Zagłębiając się coraz dalej, spostrzegłam mojego przyjaciela. Nałożyłam rękawiczki i podeszłam bliżej. Był z jakimś czarnowłosym mężczyzną. Oboje stali obróceni tyłem do mnie, zawzięcie o czymś dyskutując. Odchrząknęłam  głośno, by przypomnieć o swoim istnieniu, lecz zostałam bezlitośnie zignorowana. Stuknęłam lekko palcem Naruto. Ten odwrócił się w moją stronę, tym samym odkrywając mi całą sylwetkę i twarz, nowego członka naszego składu. Wybałuszyłam oczy, ściskając gniewnie brwi. Nie możliwe!
*†*

Stałem z Naruto na miejscu zbrodni, określaliśmy w jaki sposób ślady krwi obok ofiary są aż tak przetarte. W takich sprawach, potrafię zamknąć się na cały świat i nie zważać na to co dzieje się dookoła mnie. Nagle on odwrócił się a ja zobaczyłem kobieta. Tą, kobieta!
-Sasuke, to właśnie jest Sakura Haruno, będziecie razem współpracować. Sakura, to jest Sasuke Uchiha.- powiedział mój przyjaciel uśmiechając się szczerze.
Staliśmy tak, wpatrując się w siebie. Atmosfera była napięta. Nie wiedziałem za bardzo co zrobić, skoro my się już nie lubimy, to jak mamy razem pracować?
-Eee.. coś się stało?- zapytał Naruto, drapiąc się z tyłu po głowie
Żadne z nas się nie odezwało.

- Nie Naruto nic, przejdźmy już do pracy.- powiedziała Sakura i stanęła nad ciałami- Przyczyna zgonu?- zapytała firmowym głosem. Zlustrowałem ją wzrokiem. Miałem już krótki opis co do niej. Drobna o zaciętym spojrzeniu. Ciekawe czy chociaż strzelać umie. Zaśmiałem się na myśl o tym. Spojrzeli na mnie dziwnie, by za chwilę powrócić do pracy.
- Silny cios w głowę tępym narzędziem, Kiba już jedzie.- odpowiedział Uzumaki.
-Przecież miał wolne.- zamyśliła się- Itachi też przyjedzie?- wzdrygnąłem się, nie jestem za bardzo gotowy na rozmowę z nim. Muszę się na to nastawić psychicznie a kto wie, może i nawet fizycznie…
*†*

Jakiś psychiczny, śmieje się sam do siebie. Krótki rysopis dla niego, czarne włosy i tego samego koloru oczy. Dobrze zbudowany, na oko z jakieś 25 lat. Ma psychodeliczne zachowanie. Kątem oka zauważyłam, że on również mi się przygląda. Postanowiłam go ignorować, nie będę sobie nim zawracać głowy. Skupiłam się na pracy. Przyszedł Kiba, przywitał się z każdym po kolei. Rozłożył cały swój sprzęt.
-Zabieramy zwłoki, obdukcję zrobię już na miejscu.- wyjaśnił
 -Reasumując, na około ofiary jest pełno krwi, lecz ślady koło głowy, są chaotycznie rozmazane.  Gdzie jest druga ofiara?- zapytałam
-Zaraz obok tylnego wyjścia.- powiedział mój współpracownik przez najbliższy okres czasu. Razem udaliśmy się w tamtym kierunku.
-Czyli zwłoki tego mężczyzny, były ciągnięte od żony, która leżała w salonie, aż do tylnego wyjścia.- stwierdził Inuzuka- Dalej nie rozumiem rozumowania tego mordercy.- westchnął, karząc zabrać kolejne zwłoki.
-Nie pozostaje nam nic innego jak obejrzeć jeszcze raz miejsce zbrodni.- powiedziałam i spojrzałam na nich.
Weszłam najpierw do salonu, gdzie wszystko się zaczęło. Za chwilę zobaczyłam jak Sasuke chcę wyjść z domu. Gdy otwierał drzwi, nasze spojrzenia spotkały się na chwile, speszona odwróciłam wzrok wracając tym samym do pracy.
*†*
Siedziałem obok blatu w kuchni i gotowałem wodę na herbatę. Usłyszałem krzyki, zerwałem się na równe nogi i wbiegłem do pokoju, skąd dochodził hałas.
-Katniss, wszystko w porządku?!- uklęknąłem obok jej łóżka, chwytając ją za rękę.
-Nie, nie chcę.- krzyczała przez sen, pogłaskałem ją czule po włosach.
-Wszystko dobrze, to tylko zły sen.- szepnąłem , uspokoiła się. Przytuliła się  do swojego misia i dalej spała już spokojnie. Postanowiłem,  że porozmawiam z nią o tym jak wstanie, bo Sakura jak zwykle nie będzie miała czasu. Zastanawiam się, czemu to ja tu robię za rodzica?! Niby dorosła i odpowiedzialna.. Gówno prawda! Dorosła to może i jest, ale za cholerę nie jest odpowiedzialna. Ehh.. no ale nie mogę jej winić, nie każdemu się zdarza to co jej. Wyszedłem z jej pokoju, zamykając za sobą drzwi. Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie. Jest 18.30, czyli jeszcze tak z 6  godzin i wróci do domu. Jak codziennie. Usłyszałem gwizd czajnika, który oznaczał zagotowanie wody. Zalałem listki mięty w kubku, i delektowałem się zapachem, który wydziela. Rozsiadłem się wygodnie na kanapie przed telewizorem i włączyłem wiadomości. Itachi, w wiadomościach. Dalej zastanawiam się, jakie relacje łączą jego i moją siostrę. Oni chyba do siebie nie pasują, nie wydaje mi się żeby Uchiha był dobrym kandydatem na męża.. co najmniej dla niej.
-Proszę pana, czy chciałby pan udzielić krótkiego wywiadu co do nasilenia się morderstw?- zapytała jedna z reporterek
-Doszły nas słuchy, że to jeden i ten sam morderca!
-Czy ludzie mają się obawiać?- zapytała jedna z reporterek
-Nie mam nic do powiedzenia, ludzie nie muszą się obawiać, wszystkim się zajmiemy. Miłego dnia życzę.-odpowiedział, na jedno pytanie i wszedł do swojego terenowego samochodu. Tak, proszę się nie bać. To tylko jakiś seryjny morderca, bądźcie spokojni, ja i mój mały móżdżek coś wymyślimy. Jakoś nigdy nie przepadałem za tym mężczyzną. Nie wydaje się godny zaufania. A może to tylko ja wyolbrzymiam wszystko?
 Przełączyłem kanał. Akurat leciał mój ulubiony serial- Dr. House. On to jest świetny. Jego teksty rozwalają. Nawet Sasori leży na ziemi ze śmiechu. Poczułem obok siebie ciężar. Okazało się, że koło mnie usiadła moja siostrzenica.
-Nie ma jej?- zapytała, zabierając mi kubek i biorąc „małego” łyka.
-Nie, jest w pracy, wróci..                        
-Tak wiem, późno. Znam tą gadkę na pamięć.
Chciałem zapytać o sen, jaki jej się przyśnił. Ale oczywiście, ktoś musiał nam przerwać. Po usłyszeniu dzwonka do drzwi, oboje się zdziwiliśmy. Tak szybko przyszła? Zauważyłem na twarzy Katniss zdziwienie i coś na obraz, radości? Wstała i szybko pobiegła otworzyć. Wstałem za nią. W drzwiach nie stała Sakura, tylko Sasori a w ręce trzymał siatkę z zakupami.
-Cześć, co masz taką minę zbitego psa, młoda?- zapytał, patrząc na nią.
-Wydaje ci się stary. Masz coś dla mnie?- zapytała, próbując zajrzeć do siatki.
-Poczekaj grubasku, zaraz ci dam.- zaśmiał się, ta pokazał mu język i weszła do kuchni a on za nią.
-No siemano Dei, dzisiaj mecz! Pamiętałeś, prawda?- Kurwa! Ale ja, jak to ja:
-Oczywiście, o takich rzeczach się nie zapomina! To na tą okazje Sakura zrobiła makaron z serem, bo ją poprosiłem.- skłamałem, młoda spojrzała na mnie dziwnie ale nie skomentowała tego. Sasori też przyjrzał mi się uważnie, zaraz się skapnie, że skłamałem. Masz ci los!
-No, mama na początku nie chciała się zgodzić, ale jakoś ją przekonał.- uratowała mnie? Ona?! Już bym wolała, żeby się skapnął. Teraz będę mieć u niej dług, którego tak szybko nie spłacę.
-Nam kupiłem chipsy, słone orzeszki i piwo do meczu. Młodej kupiłem czekoladę, chipsy i cole.
-Co tak mało?!- oburzyła się- Przecież ja zjem to wszystko i dalej będę głodna! Gdzie tu sprawiedliwość?!
-Przecież jest jeszcze makaron.- stwierdził czerwono włosy
 Przypomniało mi się, że ten makaron robiony był już sporo czasu temu. Oby się nie zepsuł, oby się nie zepsuł!
Katniss wyjęła półmisek makaronu z lodówki. Nałożyła sobie trochę na talerz i odłożyła resztę na blat. Przyjrzała się mu uważnie, powąchała go i pokręciła przecząco głową. Nim zdążyłem coś powiedzieć, Sasori zaczął jeść swoją porcje.
-Bardzo inny smak niż zawsze- zamyślił się- Kurwa, tu jest pleśń!- przeklną na cały dom i wypluł wszystko do zlewu.
Nie powstrzymaliśmy napadu śmiechu. Sasori odkręcił wode i zaczął opukiwać usta. Cały blok musiał nas słyszeć, bo nie śmialiśmy się dość cicho. W pewnym momencie Katniss położyła się na ziemi i zaczęła walić rękami o podłogę, nie przestając się śmiać. Wyglądało to tak komicznie, że nawet mój przyjaciel zamiast opłukiwać jamę ustną, śmiał się w niebo głosy.
*†*
Nie mogę uwierzyć, żadnego śladu. Nic, jakby nic nie dotykał. Rozumiem, że założył rękawiczki, ale żeby nic nie było?! To jest niemożliwe. Morderca zawsze pozostawi po sobie jakiś znak, bo nie ma zbrodni idealnej. Podrapałem się po głowie i przetarłem oczy ze zmęczenia. Spojrzałem na Haruno, stała i po raz kolejny sprawdzała ślady na podłodze.
-Nic nie ma, sprawdzałem to już tysiąc razy.- powiedziałem ziewając głośno.
-Jedźmy do Kiby, może już coś ma.- zaproponowała, przytaknąłem głową i wspólnie opuściliśmy dom.
*†*

Leżałam na ziemi i nie mogłam przestać. Kocham mojego wujka, kocham jego wybryki i jego przyjaciela, Sasoriego. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, wstając z ziemi już całkiem poważnie. Spojrzeli na mnie, trochę przestając się śmiać. Posłałam im ciepłe spojrzenie i weszłam do swojego pokoju obok. Mój pokój nie jest za bardzo duży, ale jest taki, ze nie sprawia problemu z pochowaniem moich rzeczy. Ściany są koloru bordo a wykładzina w szarym.
Zapaliłam światło i weszłam głębiej.  Złapałam  moją ulubioną czarną torbę, ze złotym napisem adidasa. Włożyłam do niej wodę mineralną, paczkę słonecznika solonego, bułkę z masłem i jabłko. Zapięłam zamek błyskawiczny. Narzuciłam na siebie czarną koszule w szarą kratkę i wyszłam z pokoju. Gdy wyszłam zauważyłam, że Dei i Sasori siedzą przed telewizorem z piwem w ręku. Podeszłam bliżej, biorąc przy okazji garść orzeszków z miski na stole.
-Gdzieś się wybierasz?- zapytał mnie wujek
-Tak, wychodzę biegać. Już późno a nie chcę znowu spotkać się z burami Sakury.- powiedziałam niby obojętnie, ale w głębi duszy bojąc się, że mnie nie puści.
-Jest godzina 19, o 21 widzę cię w domu i ani minuty dłużej.- powiedział a Sasori puścił mi oczko, machając ręką. Nic więcej nie mówiąc wyszłam z domu, zakładając wcześniej adidasy. Zbiegłam po schodach, jak to mam w zwyczaju, skacząc z ostatniego schodka. Pchnęłam drzwi od klatki, zapominając o klamce. Walnęłam sobie ręką w czoło, uświadamiając sobie  moją głupotę.
Gdy wyszłam, zobaczyłam jak słońce zachodzi za horyzont. Obróciłam się w drugą strone i szłam wolnym krokiem w kierunku niedaleko położonego ode mnie bloku. Przechodziłam po wykrzywionym i poniszczonym chodniku. Patrzyłam na dzieci bawiących się na placu zabawa który był obok mnie. Doszłam do klatki. Weszłam po schodach i zadzwoniłam w domofon.
-Dzień dobry, jest Yuko w domu?
-Nie, wyszła do sklepu, jak chcesz to wejdź do środka Katniss i poczekaj na nią w domu.- zaproponowała mi mama mojej przyjaciółki
-Nie dziękuje, może pani jej powiedzieć żeby przyszła tam gdzie zawsze. Dowidzenia.- powiedziałam grzecznie i odeszłam w przeciwnym kierunku
Włączyłam piosenkę The Pretty Reckless- Superhero i zaczęłam biec. Najpierw wolnym truchtem żeby się nie zmęczyć, potem coraz szybciej i szybciej. Ciągle powtarzając sobie, jedną i tą samą mantrę: Nogi nie bolą, ramiona lekkie, skup się na muzyce*.Wybiegłam po za tereny osiedla. Teraz moim celem stał się las na obrzeżach.
*†*
Obdukcja wykazała to co przy poprzednich ofiarach. Więc w tym momencie mamy pewność, że to kolejne dzieło psychopaty z którym przyszło nam się zmagać.
-A więc nie mamy wyjścia, musimy razem pracować.- powiedział Sasuke wychodząc za mną z kostnicy
-Słusznie, ale to nie oznacza że będę dla ciebie miła.- odrzekłam stanowczo, nie patrząc na niego
- I nawzajem.- prychnęłam i weszłam do windy
Staliśmy tak nie patrząc na siebie. Zaczęłam oglądać paznokcie i nie zwracałam na niego kompletnie uwagi. Naglę mnie olśniło.
-Musimy jeszcze złożyć raport Itachiemu.- zatkało go. Co najmniej ja tak uznałam po tym, jak zrobił się blady jak ściana.
-Tak. Chodźmy.- wydusił wreszcie. Winda stanęła i oboje wyszliśmy do gabinetu przełożonego.
*†*


Juhuhu nareszcie! Napisałam! Przepraszam was bardzo, że tak zwlekałam z napisaniem jej. Ale sami przyznajcie, że w tym okresie jest straszne urwanie głowy. Poprawianie ocen, zaliczanie zaległości..coś strasznego =.=”
No ale nic, jako tako wyszło xd Konkurs poszedł mi nawet dobrze. Zajęłam 3 miejsce >.< Ale przede mną były starsze dziewczyny. Tym się pocieszam ;D
Pozdrawiam i mam nadzieje, że notka się spodoba. Anae :*
Ps. * Nogi nie bolą, ramiona lekkie.- pozdrowienia dla mojej siostry Zochan. xD :*

wtorek, 7 maja 2013

"Nominacja"

Aaa.. naprawdę jestem ogromnie szczęśliwa, że mnie nominowano!! Nominowała mnie kochana, Minnou Josei, niegdyś Marta Anonim <3 Jestem Tobie, ogromnie wdzięczna <3


- podziękować nominującemu blogerowi
- pokazać nagrodę na swoim blogu
- ujawnić siedem faktów dotyczących siebie
- nominować piętnaście blogów, które twoim zdaniem na to zasługują
- powiadomić o tym autorów.


7 faktów o mnie:

1. Mam młodszą siostrę przyrodnią.
2. Uwielbiam robić szalone rzeczy, wygłupianie to moje drugie ja.
3. Trenuję bieganie i śpiew
4. Jestem bardzo leniwym człowiekiem
5. Nie lubię sprzątać >.<
6. Uwielbiam czytać książki.
7. Interesuję się medycyną.


Nominuję: 


Pozdrawiam i przepraszam autorki, których nie nominowałam :*