środa, 12 czerwca 2013

"To nie oznacza, że będę dla Ciebie miła"

Weszłam do domu zamordowanych. Od razu doleciał do mnie nie przyjemny zapach, jaki wydzielają rozkładające się zwłoki. Był to domek jednorodzinny, ładnie urządzony. Gdy się wchodziło, na pewno odczuwało się ciepłą atmosferę, którą wydzielał. Teraz można odczuć tylko i wyłącznie, ten okropny zapach.  Zagłębiając się coraz dalej, spostrzegłam mojego przyjaciela. Nałożyłam rękawiczki i podeszłam bliżej. Był z jakimś czarnowłosym mężczyzną. Oboje stali obróceni tyłem do mnie, zawzięcie o czymś dyskutując. Odchrząknęłam  głośno, by przypomnieć o swoim istnieniu, lecz zostałam bezlitośnie zignorowana. Stuknęłam lekko palcem Naruto. Ten odwrócił się w moją stronę, tym samym odkrywając mi całą sylwetkę i twarz, nowego członka naszego składu. Wybałuszyłam oczy, ściskając gniewnie brwi. Nie możliwe!
*†*

Stałem z Naruto na miejscu zbrodni, określaliśmy w jaki sposób ślady krwi obok ofiary są aż tak przetarte. W takich sprawach, potrafię zamknąć się na cały świat i nie zważać na to co dzieje się dookoła mnie. Nagle on odwrócił się a ja zobaczyłem kobieta. Tą, kobieta!
-Sasuke, to właśnie jest Sakura Haruno, będziecie razem współpracować. Sakura, to jest Sasuke Uchiha.- powiedział mój przyjaciel uśmiechając się szczerze.
Staliśmy tak, wpatrując się w siebie. Atmosfera była napięta. Nie wiedziałem za bardzo co zrobić, skoro my się już nie lubimy, to jak mamy razem pracować?
-Eee.. coś się stało?- zapytał Naruto, drapiąc się z tyłu po głowie
Żadne z nas się nie odezwało.

- Nie Naruto nic, przejdźmy już do pracy.- powiedziała Sakura i stanęła nad ciałami- Przyczyna zgonu?- zapytała firmowym głosem. Zlustrowałem ją wzrokiem. Miałem już krótki opis co do niej. Drobna o zaciętym spojrzeniu. Ciekawe czy chociaż strzelać umie. Zaśmiałem się na myśl o tym. Spojrzeli na mnie dziwnie, by za chwilę powrócić do pracy.
- Silny cios w głowę tępym narzędziem, Kiba już jedzie.- odpowiedział Uzumaki.
-Przecież miał wolne.- zamyśliła się- Itachi też przyjedzie?- wzdrygnąłem się, nie jestem za bardzo gotowy na rozmowę z nim. Muszę się na to nastawić psychicznie a kto wie, może i nawet fizycznie…
*†*

Jakiś psychiczny, śmieje się sam do siebie. Krótki rysopis dla niego, czarne włosy i tego samego koloru oczy. Dobrze zbudowany, na oko z jakieś 25 lat. Ma psychodeliczne zachowanie. Kątem oka zauważyłam, że on również mi się przygląda. Postanowiłam go ignorować, nie będę sobie nim zawracać głowy. Skupiłam się na pracy. Przyszedł Kiba, przywitał się z każdym po kolei. Rozłożył cały swój sprzęt.
-Zabieramy zwłoki, obdukcję zrobię już na miejscu.- wyjaśnił
 -Reasumując, na około ofiary jest pełno krwi, lecz ślady koło głowy, są chaotycznie rozmazane.  Gdzie jest druga ofiara?- zapytałam
-Zaraz obok tylnego wyjścia.- powiedział mój współpracownik przez najbliższy okres czasu. Razem udaliśmy się w tamtym kierunku.
-Czyli zwłoki tego mężczyzny, były ciągnięte od żony, która leżała w salonie, aż do tylnego wyjścia.- stwierdził Inuzuka- Dalej nie rozumiem rozumowania tego mordercy.- westchnął, karząc zabrać kolejne zwłoki.
-Nie pozostaje nam nic innego jak obejrzeć jeszcze raz miejsce zbrodni.- powiedziałam i spojrzałam na nich.
Weszłam najpierw do salonu, gdzie wszystko się zaczęło. Za chwilę zobaczyłam jak Sasuke chcę wyjść z domu. Gdy otwierał drzwi, nasze spojrzenia spotkały się na chwile, speszona odwróciłam wzrok wracając tym samym do pracy.
*†*
Siedziałem obok blatu w kuchni i gotowałem wodę na herbatę. Usłyszałem krzyki, zerwałem się na równe nogi i wbiegłem do pokoju, skąd dochodził hałas.
-Katniss, wszystko w porządku?!- uklęknąłem obok jej łóżka, chwytając ją za rękę.
-Nie, nie chcę.- krzyczała przez sen, pogłaskałem ją czule po włosach.
-Wszystko dobrze, to tylko zły sen.- szepnąłem , uspokoiła się. Przytuliła się  do swojego misia i dalej spała już spokojnie. Postanowiłem,  że porozmawiam z nią o tym jak wstanie, bo Sakura jak zwykle nie będzie miała czasu. Zastanawiam się, czemu to ja tu robię za rodzica?! Niby dorosła i odpowiedzialna.. Gówno prawda! Dorosła to może i jest, ale za cholerę nie jest odpowiedzialna. Ehh.. no ale nie mogę jej winić, nie każdemu się zdarza to co jej. Wyszedłem z jej pokoju, zamykając za sobą drzwi. Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie. Jest 18.30, czyli jeszcze tak z 6  godzin i wróci do domu. Jak codziennie. Usłyszałem gwizd czajnika, który oznaczał zagotowanie wody. Zalałem listki mięty w kubku, i delektowałem się zapachem, który wydziela. Rozsiadłem się wygodnie na kanapie przed telewizorem i włączyłem wiadomości. Itachi, w wiadomościach. Dalej zastanawiam się, jakie relacje łączą jego i moją siostrę. Oni chyba do siebie nie pasują, nie wydaje mi się żeby Uchiha był dobrym kandydatem na męża.. co najmniej dla niej.
-Proszę pana, czy chciałby pan udzielić krótkiego wywiadu co do nasilenia się morderstw?- zapytała jedna z reporterek
-Doszły nas słuchy, że to jeden i ten sam morderca!
-Czy ludzie mają się obawiać?- zapytała jedna z reporterek
-Nie mam nic do powiedzenia, ludzie nie muszą się obawiać, wszystkim się zajmiemy. Miłego dnia życzę.-odpowiedział, na jedno pytanie i wszedł do swojego terenowego samochodu. Tak, proszę się nie bać. To tylko jakiś seryjny morderca, bądźcie spokojni, ja i mój mały móżdżek coś wymyślimy. Jakoś nigdy nie przepadałem za tym mężczyzną. Nie wydaje się godny zaufania. A może to tylko ja wyolbrzymiam wszystko?
 Przełączyłem kanał. Akurat leciał mój ulubiony serial- Dr. House. On to jest świetny. Jego teksty rozwalają. Nawet Sasori leży na ziemi ze śmiechu. Poczułem obok siebie ciężar. Okazało się, że koło mnie usiadła moja siostrzenica.
-Nie ma jej?- zapytała, zabierając mi kubek i biorąc „małego” łyka.
-Nie, jest w pracy, wróci..                        
-Tak wiem, późno. Znam tą gadkę na pamięć.
Chciałem zapytać o sen, jaki jej się przyśnił. Ale oczywiście, ktoś musiał nam przerwać. Po usłyszeniu dzwonka do drzwi, oboje się zdziwiliśmy. Tak szybko przyszła? Zauważyłem na twarzy Katniss zdziwienie i coś na obraz, radości? Wstała i szybko pobiegła otworzyć. Wstałem za nią. W drzwiach nie stała Sakura, tylko Sasori a w ręce trzymał siatkę z zakupami.
-Cześć, co masz taką minę zbitego psa, młoda?- zapytał, patrząc na nią.
-Wydaje ci się stary. Masz coś dla mnie?- zapytała, próbując zajrzeć do siatki.
-Poczekaj grubasku, zaraz ci dam.- zaśmiał się, ta pokazał mu język i weszła do kuchni a on za nią.
-No siemano Dei, dzisiaj mecz! Pamiętałeś, prawda?- Kurwa! Ale ja, jak to ja:
-Oczywiście, o takich rzeczach się nie zapomina! To na tą okazje Sakura zrobiła makaron z serem, bo ją poprosiłem.- skłamałem, młoda spojrzała na mnie dziwnie ale nie skomentowała tego. Sasori też przyjrzał mi się uważnie, zaraz się skapnie, że skłamałem. Masz ci los!
-No, mama na początku nie chciała się zgodzić, ale jakoś ją przekonał.- uratowała mnie? Ona?! Już bym wolała, żeby się skapnął. Teraz będę mieć u niej dług, którego tak szybko nie spłacę.
-Nam kupiłem chipsy, słone orzeszki i piwo do meczu. Młodej kupiłem czekoladę, chipsy i cole.
-Co tak mało?!- oburzyła się- Przecież ja zjem to wszystko i dalej będę głodna! Gdzie tu sprawiedliwość?!
-Przecież jest jeszcze makaron.- stwierdził czerwono włosy
 Przypomniało mi się, że ten makaron robiony był już sporo czasu temu. Oby się nie zepsuł, oby się nie zepsuł!
Katniss wyjęła półmisek makaronu z lodówki. Nałożyła sobie trochę na talerz i odłożyła resztę na blat. Przyjrzała się mu uważnie, powąchała go i pokręciła przecząco głową. Nim zdążyłem coś powiedzieć, Sasori zaczął jeść swoją porcje.
-Bardzo inny smak niż zawsze- zamyślił się- Kurwa, tu jest pleśń!- przeklną na cały dom i wypluł wszystko do zlewu.
Nie powstrzymaliśmy napadu śmiechu. Sasori odkręcił wode i zaczął opukiwać usta. Cały blok musiał nas słyszeć, bo nie śmialiśmy się dość cicho. W pewnym momencie Katniss położyła się na ziemi i zaczęła walić rękami o podłogę, nie przestając się śmiać. Wyglądało to tak komicznie, że nawet mój przyjaciel zamiast opłukiwać jamę ustną, śmiał się w niebo głosy.
*†*
Nie mogę uwierzyć, żadnego śladu. Nic, jakby nic nie dotykał. Rozumiem, że założył rękawiczki, ale żeby nic nie było?! To jest niemożliwe. Morderca zawsze pozostawi po sobie jakiś znak, bo nie ma zbrodni idealnej. Podrapałem się po głowie i przetarłem oczy ze zmęczenia. Spojrzałem na Haruno, stała i po raz kolejny sprawdzała ślady na podłodze.
-Nic nie ma, sprawdzałem to już tysiąc razy.- powiedziałem ziewając głośno.
-Jedźmy do Kiby, może już coś ma.- zaproponowała, przytaknąłem głową i wspólnie opuściliśmy dom.
*†*

Leżałam na ziemi i nie mogłam przestać. Kocham mojego wujka, kocham jego wybryki i jego przyjaciela, Sasoriego. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, wstając z ziemi już całkiem poważnie. Spojrzeli na mnie, trochę przestając się śmiać. Posłałam im ciepłe spojrzenie i weszłam do swojego pokoju obok. Mój pokój nie jest za bardzo duży, ale jest taki, ze nie sprawia problemu z pochowaniem moich rzeczy. Ściany są koloru bordo a wykładzina w szarym.
Zapaliłam światło i weszłam głębiej.  Złapałam  moją ulubioną czarną torbę, ze złotym napisem adidasa. Włożyłam do niej wodę mineralną, paczkę słonecznika solonego, bułkę z masłem i jabłko. Zapięłam zamek błyskawiczny. Narzuciłam na siebie czarną koszule w szarą kratkę i wyszłam z pokoju. Gdy wyszłam zauważyłam, że Dei i Sasori siedzą przed telewizorem z piwem w ręku. Podeszłam bliżej, biorąc przy okazji garść orzeszków z miski na stole.
-Gdzieś się wybierasz?- zapytał mnie wujek
-Tak, wychodzę biegać. Już późno a nie chcę znowu spotkać się z burami Sakury.- powiedziałam niby obojętnie, ale w głębi duszy bojąc się, że mnie nie puści.
-Jest godzina 19, o 21 widzę cię w domu i ani minuty dłużej.- powiedział a Sasori puścił mi oczko, machając ręką. Nic więcej nie mówiąc wyszłam z domu, zakładając wcześniej adidasy. Zbiegłam po schodach, jak to mam w zwyczaju, skacząc z ostatniego schodka. Pchnęłam drzwi od klatki, zapominając o klamce. Walnęłam sobie ręką w czoło, uświadamiając sobie  moją głupotę.
Gdy wyszłam, zobaczyłam jak słońce zachodzi za horyzont. Obróciłam się w drugą strone i szłam wolnym krokiem w kierunku niedaleko położonego ode mnie bloku. Przechodziłam po wykrzywionym i poniszczonym chodniku. Patrzyłam na dzieci bawiących się na placu zabawa który był obok mnie. Doszłam do klatki. Weszłam po schodach i zadzwoniłam w domofon.
-Dzień dobry, jest Yuko w domu?
-Nie, wyszła do sklepu, jak chcesz to wejdź do środka Katniss i poczekaj na nią w domu.- zaproponowała mi mama mojej przyjaciółki
-Nie dziękuje, może pani jej powiedzieć żeby przyszła tam gdzie zawsze. Dowidzenia.- powiedziałam grzecznie i odeszłam w przeciwnym kierunku
Włączyłam piosenkę The Pretty Reckless- Superhero i zaczęłam biec. Najpierw wolnym truchtem żeby się nie zmęczyć, potem coraz szybciej i szybciej. Ciągle powtarzając sobie, jedną i tą samą mantrę: Nogi nie bolą, ramiona lekkie, skup się na muzyce*.Wybiegłam po za tereny osiedla. Teraz moim celem stał się las na obrzeżach.
*†*
Obdukcja wykazała to co przy poprzednich ofiarach. Więc w tym momencie mamy pewność, że to kolejne dzieło psychopaty z którym przyszło nam się zmagać.
-A więc nie mamy wyjścia, musimy razem pracować.- powiedział Sasuke wychodząc za mną z kostnicy
-Słusznie, ale to nie oznacza że będę dla ciebie miła.- odrzekłam stanowczo, nie patrząc na niego
- I nawzajem.- prychnęłam i weszłam do windy
Staliśmy tak nie patrząc na siebie. Zaczęłam oglądać paznokcie i nie zwracałam na niego kompletnie uwagi. Naglę mnie olśniło.
-Musimy jeszcze złożyć raport Itachiemu.- zatkało go. Co najmniej ja tak uznałam po tym, jak zrobił się blady jak ściana.
-Tak. Chodźmy.- wydusił wreszcie. Winda stanęła i oboje wyszliśmy do gabinetu przełożonego.
*†*


Juhuhu nareszcie! Napisałam! Przepraszam was bardzo, że tak zwlekałam z napisaniem jej. Ale sami przyznajcie, że w tym okresie jest straszne urwanie głowy. Poprawianie ocen, zaliczanie zaległości..coś strasznego =.=”
No ale nic, jako tako wyszło xd Konkurs poszedł mi nawet dobrze. Zajęłam 3 miejsce >.< Ale przede mną były starsze dziewczyny. Tym się pocieszam ;D
Pozdrawiam i mam nadzieje, że notka się spodoba. Anae :*
Ps. * Nogi nie bolą, ramiona lekkie.- pozdrowienia dla mojej siostry Zochan. xD :*