Weszłam do domu zamordowanych. Od razu doleciał do mnie nie
przyjemny zapach, jaki wydzielają rozkładające się zwłoki. Był to domek
jednorodzinny, ładnie urządzony. Gdy się wchodziło, na pewno odczuwało się
ciepłą atmosferę, którą wydzielał. Teraz można odczuć tylko i wyłącznie, ten okropny zapach. Zagłębiając się coraz
dalej, spostrzegłam mojego przyjaciela. Nałożyłam rękawiczki i podeszłam
bliżej. Był z jakimś czarnowłosym mężczyzną. Oboje stali obróceni tyłem do
mnie, zawzięcie o czymś dyskutując. Odchrząknęłam głośno, by przypomnieć o swoim istnieniu, lecz
zostałam bezlitośnie zignorowana. Stuknęłam lekko palcem Naruto. Ten odwrócił
się w moją stronę, tym samym odkrywając mi całą sylwetkę i twarz, nowego członka
naszego składu. Wybałuszyłam oczy, ściskając gniewnie brwi. Nie możliwe!
*†*
Stałem z Naruto na miejscu zbrodni, określaliśmy w jaki
sposób ślady krwi obok ofiary są aż tak przetarte. W takich sprawach, potrafię
zamknąć się na cały świat i nie zważać na to co dzieje się dookoła mnie. Nagle
on odwrócił się a ja zobaczyłem kobieta. Tą, kobieta!
-Sasuke, to właśnie jest Sakura Haruno, będziecie razem
współpracować. Sakura, to jest Sasuke Uchiha.- powiedział mój przyjaciel
uśmiechając się szczerze.
Staliśmy tak, wpatrując się w siebie. Atmosfera była
napięta. Nie wiedziałem za bardzo co zrobić, skoro my się już nie lubimy, to
jak mamy razem pracować?
-Eee.. coś się stało?- zapytał Naruto, drapiąc się z tyłu po
głowie
Żadne z nas się nie odezwało.
- Nie Naruto nic, przejdźmy już do pracy.- powiedziała
Sakura i stanęła nad ciałami- Przyczyna zgonu?- zapytała firmowym głosem.
Zlustrowałem ją wzrokiem. Miałem już krótki opis co do niej. Drobna o zaciętym
spojrzeniu. Ciekawe czy chociaż strzelać umie. Zaśmiałem się na myśl o tym.
Spojrzeli na mnie dziwnie, by za chwilę powrócić do pracy.
- Silny cios w głowę tępym narzędziem, Kiba już jedzie.-
odpowiedział Uzumaki.
-Przecież miał wolne.- zamyśliła się- Itachi też
przyjedzie?- wzdrygnąłem się, nie jestem za bardzo gotowy na rozmowę z nim.
Muszę się na to nastawić psychicznie a kto wie, może i nawet fizycznie…
*†*
Jakiś psychiczny, śmieje się sam do siebie. Krótki rysopis
dla niego, czarne włosy i tego samego koloru oczy. Dobrze zbudowany, na oko z
jakieś 25 lat. Ma psychodeliczne zachowanie. Kątem oka zauważyłam, że on
również mi się przygląda. Postanowiłam go ignorować, nie będę sobie nim zawracać
głowy. Skupiłam się na pracy. Przyszedł Kiba, przywitał się z każdym po kolei.
Rozłożył cały swój sprzęt.
-Zabieramy zwłoki, obdukcję zrobię już na miejscu.- wyjaśnił
-Reasumując, na około
ofiary jest pełno krwi, lecz ślady koło głowy, są chaotycznie rozmazane. Gdzie jest druga ofiara?- zapytałam
-Zaraz obok tylnego wyjścia.- powiedział mój współpracownik
przez najbliższy okres czasu. Razem udaliśmy się w tamtym kierunku.
-Czyli zwłoki tego mężczyzny, były ciągnięte od żony, która
leżała w salonie, aż do tylnego wyjścia.- stwierdził Inuzuka- Dalej nie
rozumiem rozumowania tego mordercy.- westchnął, karząc zabrać kolejne zwłoki.
-Nie pozostaje nam nic innego jak obejrzeć jeszcze raz
miejsce zbrodni.- powiedziałam i spojrzałam na nich.
Weszłam najpierw do salonu, gdzie wszystko się zaczęło. Za
chwilę zobaczyłam jak Sasuke chcę wyjść z domu. Gdy otwierał drzwi, nasze
spojrzenia spotkały się na chwile, speszona odwróciłam wzrok wracając tym samym
do pracy.
*†*
Siedziałem obok blatu w kuchni i gotowałem wodę na herbatę.
Usłyszałem krzyki, zerwałem się na równe nogi i wbiegłem do pokoju, skąd
dochodził hałas.
-Katniss, wszystko w porządku?!- uklęknąłem obok jej łóżka,
chwytając ją za rękę.
-Nie, nie chcę.- krzyczała przez sen, pogłaskałem ją czule
po włosach.
-Wszystko dobrze, to tylko zły sen.- szepnąłem , uspokoiła
się. Przytuliła się do swojego misia i
dalej spała już spokojnie. Postanowiłem,
że porozmawiam z nią o tym jak wstanie, bo Sakura jak zwykle nie będzie
miała czasu. Zastanawiam się, czemu to ja tu robię za rodzica?! Niby dorosła i
odpowiedzialna.. Gówno prawda! Dorosła to może i jest, ale za cholerę nie jest
odpowiedzialna. Ehh.. no ale nie mogę jej winić, nie każdemu się zdarza to co
jej. Wyszedłem z jej pokoju, zamykając za sobą drzwi. Spojrzałem na zegarek
wiszący na ścianie. Jest 18.30, czyli jeszcze tak z 6 godzin i wróci do domu. Jak codziennie.
Usłyszałem gwizd czajnika, który oznaczał zagotowanie wody. Zalałem listki
mięty w kubku, i delektowałem się zapachem, który wydziela. Rozsiadłem się
wygodnie na kanapie przed telewizorem i włączyłem wiadomości. Itachi, w
wiadomościach. Dalej zastanawiam się, jakie relacje łączą jego i moją siostrę.
Oni chyba do siebie nie pasują, nie wydaje mi się żeby Uchiha był dobrym
kandydatem na męża.. co najmniej dla niej.
-Proszę pana, czy chciałby pan udzielić krótkiego wywiadu co
do nasilenia się morderstw?- zapytała jedna z reporterek
-Doszły nas słuchy, że to jeden i ten sam morderca!
-Czy ludzie mają się obawiać?- zapytała jedna z reporterek
-Nie mam nic do powiedzenia, ludzie nie muszą się obawiać,
wszystkim się zajmiemy. Miłego dnia życzę.-odpowiedział, na jedno pytanie i
wszedł do swojego terenowego samochodu. Tak, proszę się nie bać. To tylko jakiś
seryjny morderca, bądźcie spokojni, ja i mój mały móżdżek coś wymyślimy. Jakoś
nigdy nie przepadałem za tym mężczyzną. Nie wydaje się godny zaufania. A może
to tylko ja wyolbrzymiam wszystko?
-Nie ma jej?- zapytała, zabierając mi kubek i biorąc
„małego” łyka.
-Nie, jest w pracy, wróci..
-Tak wiem, późno. Znam tą gadkę na pamięć.
Chciałem zapytać o sen, jaki jej się przyśnił. Ale
oczywiście, ktoś musiał nam przerwać. Po usłyszeniu dzwonka do drzwi, oboje się
zdziwiliśmy. Tak szybko przyszła? Zauważyłem na twarzy Katniss zdziwienie i coś
na obraz, radości? Wstała i szybko pobiegła otworzyć. Wstałem za nią. W
drzwiach nie stała Sakura, tylko Sasori a w ręce trzymał siatkę z zakupami.
-Cześć, co masz taką minę zbitego psa, młoda?- zapytał,
patrząc na nią.
-Wydaje ci się stary. Masz coś dla mnie?- zapytała, próbując
zajrzeć do siatki.
-Poczekaj grubasku, zaraz ci dam.- zaśmiał się, ta pokazał
mu język i weszła do kuchni a on za nią.
-No siemano Dei, dzisiaj mecz! Pamiętałeś, prawda?- Kurwa!
Ale ja, jak to ja:
-Oczywiście, o takich rzeczach się nie zapomina! To na tą
okazje Sakura zrobiła makaron z serem, bo ją poprosiłem.- skłamałem, młoda
spojrzała na mnie dziwnie ale nie skomentowała tego. Sasori też przyjrzał mi
się uważnie, zaraz się skapnie, że skłamałem. Masz ci los!
-No, mama na początku nie chciała się zgodzić, ale jakoś ją
przekonał.- uratowała mnie? Ona?! Już bym wolała, żeby się skapnął. Teraz będę
mieć u niej dług, którego tak szybko nie spłacę.
-Nam kupiłem chipsy, słone orzeszki i piwo do meczu. Młodej
kupiłem czekoladę, chipsy i cole.
-Co tak mało?!- oburzyła się- Przecież ja zjem to wszystko i
dalej będę głodna! Gdzie tu sprawiedliwość?!
-Przecież jest jeszcze makaron.- stwierdził czerwono włosy
Przypomniało mi się, że ten makaron robiony był już sporo
czasu temu. Oby się nie zepsuł, oby się nie zepsuł!
Katniss wyjęła półmisek makaronu z lodówki. Nałożyła sobie
trochę na talerz i odłożyła resztę na blat. Przyjrzała się mu uważnie,
powąchała go i pokręciła przecząco głową. Nim zdążyłem coś powiedzieć, Sasori
zaczął jeść swoją porcje.
-Bardzo inny smak niż zawsze- zamyślił się- Kurwa, tu jest
pleśń!- przeklną na cały dom i wypluł wszystko do zlewu.
Nie powstrzymaliśmy napadu śmiechu. Sasori odkręcił wode i
zaczął opukiwać usta. Cały blok musiał nas słyszeć, bo nie śmialiśmy się dość
cicho. W pewnym momencie Katniss położyła się na ziemi i zaczęła walić rękami o
podłogę, nie przestając się śmiać. Wyglądało to tak komicznie, że nawet mój
przyjaciel zamiast opłukiwać jamę ustną, śmiał się w niebo głosy.
*†*
Nie mogę uwierzyć, żadnego śladu. Nic, jakby nic nie
dotykał. Rozumiem, że założył rękawiczki, ale żeby nic nie było?! To jest
niemożliwe. Morderca zawsze pozostawi po sobie jakiś znak, bo nie ma zbrodni
idealnej. Podrapałem się po głowie i przetarłem oczy ze zmęczenia. Spojrzałem
na Haruno, stała i po raz kolejny sprawdzała ślady na podłodze.
-Nic nie ma, sprawdzałem to już tysiąc razy.- powiedziałem
ziewając głośno.
-Jedźmy do Kiby, może już coś ma.- zaproponowała,
przytaknąłem głową i wspólnie opuściliśmy dom.
*†*
Leżałam na ziemi i nie mogłam przestać. Kocham mojego wujka, kocham jego wybryki i jego przyjaciela, Sasoriego. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, wstając z ziemi już całkiem poważnie. Spojrzeli na mnie, trochę przestając się śmiać. Posłałam im ciepłe spojrzenie i weszłam do swojego pokoju obok. Mój pokój nie jest za bardzo duży, ale jest taki, ze nie sprawia problemu z pochowaniem moich rzeczy. Ściany są koloru bordo a wykładzina w szarym.
Zapaliłam światło i weszłam głębiej. Złapałam
moją ulubioną czarną torbę, ze złotym napisem adidasa. Włożyłam do niej
wodę mineralną, paczkę słonecznika solonego, bułkę z masłem i jabłko. Zapięłam
zamek błyskawiczny. Narzuciłam na siebie czarną koszule w szarą kratkę i
wyszłam z pokoju. Gdy wyszłam zauważyłam, że Dei i Sasori siedzą przed
telewizorem z piwem w ręku. Podeszłam bliżej, biorąc przy okazji garść
orzeszków z miski na stole.
-Gdzieś się wybierasz?- zapytał mnie wujek
-Tak, wychodzę biegać. Już późno a nie chcę znowu spotkać
się z burami Sakury.- powiedziałam niby obojętnie, ale w głębi duszy bojąc się,
że mnie nie puści.
-Jest godzina 19, o 21 widzę cię w domu i ani minuty
dłużej.- powiedział a Sasori puścił mi oczko, machając ręką. Nic więcej nie
mówiąc wyszłam z domu, zakładając wcześniej adidasy. Zbiegłam po schodach, jak
to mam w zwyczaju, skacząc z ostatniego schodka. Pchnęłam drzwi od klatki,
zapominając o klamce. Walnęłam sobie ręką w czoło, uświadamiając sobie moją głupotę.
Gdy wyszłam, zobaczyłam jak słońce zachodzi za horyzont.
Obróciłam się w drugą strone i szłam wolnym krokiem w kierunku niedaleko
położonego ode mnie bloku. Przechodziłam po wykrzywionym i poniszczonym chodniku.
Patrzyłam na dzieci bawiących się na placu zabawa który był obok mnie. Doszłam
do klatki. Weszłam po schodach i zadzwoniłam w domofon.
-Dzień dobry, jest Yuko w domu?
-Nie, wyszła do sklepu, jak chcesz to wejdź do środka
Katniss i poczekaj na nią w domu.- zaproponowała mi mama mojej przyjaciółki
-Nie dziękuje, może pani jej powiedzieć żeby przyszła tam
gdzie zawsze. Dowidzenia.- powiedziałam grzecznie i odeszłam w przeciwnym
kierunku
Włączyłam piosenkę The Pretty Reckless- Superhero i zaczęłam
biec. Najpierw wolnym truchtem żeby się nie zmęczyć, potem coraz szybciej i
szybciej. Ciągle powtarzając sobie, jedną i tą samą mantrę: Nogi nie bolą,
ramiona lekkie, skup się na muzyce*.Wybiegłam po za tereny osiedla. Teraz moim
celem stał się las na obrzeżach.
*†*
Obdukcja wykazała to co przy poprzednich ofiarach. Więc w
tym momencie mamy pewność, że to kolejne dzieło psychopaty z którym przyszło
nam się zmagać.
-A więc nie mamy wyjścia, musimy razem pracować.- powiedział
Sasuke wychodząc za mną z kostnicy
-Słusznie, ale to nie oznacza że będę dla ciebie miła.-
odrzekłam stanowczo, nie patrząc na niego
- I nawzajem.- prychnęłam i weszłam do windy
Staliśmy tak nie patrząc na siebie. Zaczęłam oglądać
paznokcie i nie zwracałam na niego kompletnie uwagi. Naglę mnie olśniło.
-Musimy jeszcze złożyć raport Itachiemu.- zatkało go. Co
najmniej ja tak uznałam po tym, jak zrobił się blady jak ściana.
-Tak. Chodźmy.- wydusił wreszcie. Winda stanęła i oboje
wyszliśmy do gabinetu przełożonego.
*†*
Juhuhu nareszcie!
Napisałam! Przepraszam was bardzo, że tak zwlekałam z napisaniem jej. Ale sami
przyznajcie, że w tym okresie jest straszne urwanie głowy. Poprawianie ocen,
zaliczanie zaległości..coś strasznego =.=”
No ale nic, jako tako
wyszło xd Konkurs poszedł mi nawet dobrze. Zajęłam 3 miejsce >.< Ale
przede mną były starsze dziewczyny. Tym się pocieszam ;D
Pozdrawiam i mam
nadzieje, że notka się spodoba. Anae :*
Ps. * Nogi nie bolą, ramiona lekkie.- pozdrowienia dla mojej siostry Zochan. xD :*